Monogamia? Nie, dzięki.



Czy faktycznie KAŻDY facet zdradza, a może to dotyczy też każdej kobiety?

Monogamia czyli, inaczej mówiąc, relacja oparta na wyłączności seksualnej dwóch osób, rzeczywiście z biologicznego punktu widzenia nie jest dla nas stanem rzeczy naturalnym. Już samo to, że różnimy się kolorem oczu, włosów, sylwetką, wzrostem, rysami twarzy, itd., dyskwalifikuje nas jako gatunek monogamiczny. 

Do tanga trzeba dwojga. Gdyby wszystkie kobiety były wierne, to z kim mężczyźni mieliby zdradzać partnerki? Oczywiście pomijając w tym miejscu skrajne sytuacje (gwałt).  Można powiedzieć, że monogamia nie leży w naturze całego naszego gatunku, nie tylko populacji męskiej. 

Skąd w takim razie bierze się stereotyp zdradzającego mężczyzny?

W przeprowadzanych badaniach, zdecydowaną większość osób, które deklarują bliskie kontakty intymne z inną osobą niż partner, jednocześnie pozostając w związku, stanowią mężczyźni. Do tego stopnia, że z wyliczeń badaczy wynika, że stosunek zdradzających mężczyzn do kobiet wynosi około 13:1. To oznaczałoby, że mężczyźni zdradzają partnerki z tą samą, ograniczoną pulą kobiet. Bardziej prawdopodobne wydaje się być jednak wyjaśnienie kulturowe tego zjawiska. Mianowicie, mężczyznom łatwiej przyznać się do zdrady, bo jest to bardziej akceptowalne społecznie. Kobiety z kolei boją się opinii "łatwej" czy "puszczalskiej", dlatego takie ekscesy ze swojego życia zachowują dla siebie i rzadko się nimi dzielą, nawet w anonimowych badaniach. Ponadto udowodniono, że mężczyźni zdecydowanie częściej zawyżają podawaną liczbę partnerek seksualnych, a u kobiet obserwuje się tendencje odwrotną - raczej zaniżają podawaną ilość partnerów seksualnych. Mężczyźni, zgodnie z teorią ewolucji, poszukują kobiet, w których widzą dobry materiał genetyczny. Te dobre geny pragną przekazać jak najszybciej (zazwyczaj pierwsze 2-4 lata związku), w przeciwnym razie poziom hormonów odpowiedzialnych za popęd płciowy do partnerki zaczyna spadać. Kluczowe jest tutaj "do partnerki", ponieważ popęd do innych, atrakcyjnych partnerek pozostaje na wysokim poziomie. To może tłumaczyć, dlaczego tak wiele związków, które trwają kilka lat, "nagle" się rozpada. 

Skąd obecnie takie zatrzęsienie zerwań, rozwodów, zdrad? 

Dawniej, żeby zdradzić trzeba było się trochę postarać. Sprawę na pewno ułatwił Internet, zmotoryzowanie społeczeństwa i większe przyzwolenie społeczne. Odwlekanie decyzji o założeniu rodziny przez kobiety, które najpierw pragną zdobyć wykształcenie i zrobić karierę zawodową, na pewno nie pomaga. Pomimo tego, że wyszliśmy już z jaskiń i zeszliśmy z drzew, to jako gatunek nadal kluczowym dla nas elementem życia jest przekazywanie genów. Oczywiście obecnie odbywa się to w bardziej cywilizowany sposób niż uderzenie tępym narzędziem w głowę i zaciągnięcie w krzaki, ale nadal stanowi to podstawę przetrwania gatunku. Jest to w nas tak głęboko zakorzenione, że nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nasz popęd wzmaga się w określonych sytuacjach. U kobiet jest to okres około- i owulacyjny, mężczyźni są na to przygotowani niemalże cały czas, ale w warunkach niebezpieczeństwa, zagrożenia życia, popęd ten może się paradoksalnie się wzmaga. W związku z tym, że obecnie ceni się wartości różne od zakładania rodziny, relacje uległy zdecydowanemu rozluźnieniu. 
Związek opierający się na partnerstwie i rozmowach na każdy, nawet trudny temat, jest podstawą przetrwania relacji. I, odwrotnie - związek oparty przede wszystkim/wyłącznie na fascynacji seksualnej, zawsze będzie polegał na używaniu w taki czy inny sposób partnera. "Używać" można kogoś seksualnie, materialnie, uczuciowo, itp. 






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Video Pytania-Odpowiedzi 1