Czy zjadłbyś swojego psa?
Ten wpis będzie zawierał tylko moje, prywatne odczucia i przemyślenia po ponad 8 latach bycia wegetarianką. Nikogo nie zachęcam, ale także nie zniechęcam do zaprzestania jedzenia mięsa, jaj, picia mleka. Zacznę od tego, że kiedy zaczynałam swoją "przygodę" z wegetarianizmem, nie spotkałam się z różnymi jego odmianami, typu: *laktoowowegetarianizm (nie spożywanie mięsa, ale spożywanie mleka i jaj) *owowegetarianizm (spożywanie jaj, ale nie spożywanie mięsa) * laktowegetarianizm (spożywanie mleka, ale nie spożywanie mięsa). Obecnie i przez praktycznie cały okres, w którym nie spożywam mięsa, mogę określić siebie jako laktoowowegetariankę. Oczywiście jest to sztuczny podział, jakich u osób stosujących dietę wegetariańską jest bardzo o wiele, ale o tym później. Moja historia z wegetarianizmem zaczęła się niedługo po tym jak skończyłam 16 lat. Jako dziecko nie wyobrażałam sobie nie jeść mięsa dłużej niż pół dnia. W zasadzie z mięs jadłam wszystko: schab, mięso mielone, kacz