Orły latają samotnie

Zacznijmy od tego dlaczego przyjaźń to mit.

Od dawna wmawia się nam, że każdy powinien mieć przyjaciół, pielęgnować tę przyjaźń, żeby razem łatwiej było pchać przez świat ten wózek, zwany życiem. 

Po pierwsze to pielęgnować można sobie kwiatki w ogródku. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że przyjaźń podnosi się do rangi wyznacznika wartości człowieka. To samo w sobie jest wewnętrzne sprzeczne i nielogiczne, o czym przekonacie się czytając ten wpis do końca.

Człowiek ma tendencję do używania innych jako społecznych wibratorów. Inni również używają go dla swojej przyjemności - bardziej lub mniej świadomie. Ja też czasami mam ochotę z kimś porozmawiać, zapytać o radę, poznać czyjąś opinię na dany temat. Jednakże najczęściej rozmawiam "sama ze sobą", a to z tego względu, że jestem jedyną osobą, której zdanie tak naprawdę szanuję. Wynika to stąd, że ludzie są w dzisiejszych czasach bardziej przebiegli niż kiedykolwiek i bardziej wyrafinowani w tej przebiegłości niż kiedykolwiek. 

Każdy "przyjaciel", którego POSIADASZ służy Ci do zaspokajania jakichś celów. I nie kłam teraz, że tak nie jest, bo oboje znamy prawdę. Może nigdy nie nazwałeś tego wprost, ale uczestniczysz nieustannie w trzy gry wraz ze swoimi przyjaciółmi.

#1 Gra w potwierdzenie

Za każdym razem, kiedy chcesz coś zmienić w sobie lub w otoczeniu, musisz to z kimś skonsultować. Zanim zaczniesz cokolwiek zrobić, musisz się kogoś doradzić. Zamiast skonfrontować się z własnym życiem, wolisz usłyszeć to, co chcesz usłyszeć od znajomych:
- "Ty chcesz schudnąć?! Przecież wyglądasz dobrze! Po co chcesz sobie odmawiać jedynej przyjemności, jaką jest jedzenie, na tym nic niewartym życiu."
- "Chcesz teraz zmienić pracę?! Przecież Twoja praca nie jest taka zła, a poza tym za 35 lat masz emeryturę, dotrwaj".
- "..."
Ty wiesz co chcesz od nich usłyszeć. Nie zwracasz się do nich o radę, wiesz co powiedzą dlatego o to pytasz. To działa także w drugą stronę. Również grasz w tę samą grę. Kiedy słyszysz od przyjaciela, że jest do niczego. Oczywiście jak najszybciej zaprzeczasz, mówiąc to, co ta osoba tak naprawdę chciała usłyszeć. Drugie ekstremum będzie polegało na otaczaniu się ludźmi, którzy są w swoich poglądach fanatyczni. Każde zakwestionowanie, nawet w minimalnym stopniu będzie skutkowało atakiem personalnym na Ciebie jako członka grupy. Istnieje ok. trzech tysięcy bogów, ale oczywiście ten w którego Ty wierzysz jest tym właściwym. Tutaj właśnie pojawiają się wszelkie wspólnoty religijne, subkultury, itd. W takiej sytuacji wybierasz opcję, w której to inni myślą za Ciebie. 

#2 Zbawiciel 

Załóżmy, że sam sobie ze sobą nie radzisz, ale lubisz mówić innym co mają robić: Czego Ty nie wiesz, czego Ty nie słyszałaś, jakich Ty diet nie próbowałaś, o czym Ty nie czytałaś. Otaczasz się jednostkami słabymi psychicznie u których posiadasz niekwestionowany autorytet.  Gratuluję - faktycznie posiadanie autorytetu u słabych ludzi to z pewnością wielkie osiągniecie. Jesteś uzależniony od tego, by inni Cię słuchali i robili to, co chcesz. 

#Sentymentalizm
.... bo kumple ze szkolnej ławki, bo ziomki z osiedla, bo koledzy z piaskownicy. Trzymasz się z grupą osób, z którą masz wspaniałe wspomnienia, które pozwalają Ci wrócić do starych dobrych czasów. Dzięki temu możesz chociaż na chwilę zamienić większe gówno na mniejsze gówno, ale to nadal jest GÓWNO. To mentalne rozpatrywanie ile kiedyś mogłeś zrobić, komu to się nie podobałeś, ile imprezowałeś, jak dobrze się czułeś, itd., nie ma żadnego wpływu na teraźniejszość, ale najważniejsze, że przez chwilę możesz poczuć się lepiej...

Każda osoba, którą się otaczasz jest pod pewnymi względami silna, a pod pewnymi słaba. Każdy podświadomie kategoryzuje ludzi. Czy są tacy znajomi, przyjaciele z którymi poruszasz tylko niektóre tematy, ale jakkolwiek nie pozwalasz na to, żeby wchodzić na inne tematy, w których wiesz, że ta osoba nie jest najlepszym doradcą, albo na których kompletnie się nie zna? Nie ma osoby, która jest od wszystkiego. Ale to ma dwie strony. Ty też masz coś do zaoferowania innym, dlatego chcą się Tobą otaczać. Większość osób, które spotykasz to wcielenie przebiegłości i manipulacji. Musisz być świadomy, że inni UŻYWAJĄ CIĘ zgodnie z własnymi interesami i celem dla tak zwanych przyjaciół jest to, żeby to ONI POCZULI SIĘ LEPIEJ. Tak samo jest z Twoim celem - TO TY chcesz się poczuć lepiej. Każdy dokonuje rachunku zysku i strat. Nie chodzi o to, żebyś teraz zostawił wszystkich przyjaciół i zamknął się w swojej jaskini. Zadaj sobie tylko pytanie: Czy dbasz o swoje dobre samopoczucie w takim samym stopniu, w jakim dbasz o dobre samopoczucie swoich przyjaciół? 

Ludzie nie lubią mnie, bo nie utwierdzałam i nie utwierdzam ich w tym, że są wspaniali i nic nie muszą robić. Jeżeli coś mi w kimś nie pasowało to nigdy nie dałam mu odczuć, że jest inaczej. Nie przyjaźnię się z osobami, z którymi "przyjaźniłam" się w podstawówce czy w gimnazjum. Nigdy nie zakładałam, że będziemy przyjaciółmi do końca życia, bo oznaczałoby to założenie, że ja się nigdy nie zmienię i będę tkwić w tym samym miejscu. Nie ma ludzi niezastąpionych.

Każdy znajomy jest częścią mojego czy Twojego życia, bo sami na to pozwalamy. Warto zadać sobie pytanie w jakie gry grasz oraz jaką częścią gier innych osób jesteś. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monogamia? Nie, dzięki.

Video Pytania-Odpowiedzi 1