Obsesja piękna

Większość małych dziewczynek w pewnym momencie staje przed lustrem i wystrojona w szpilki (oczywiście o wiele za duże) i torebkę swojej mamy, podziwia obraz, który widzi. Marzy o tym, żeby w przyszłości również założyć takie buty, ale już w odpowiednim rozmiarze, ubrać piękną sukienkę... i oczywiście jeszcze obowiązkowa czerwona pomadka stoją w łazience. Wystarczy tylko odłożyć wszystko na miejsce i zmyć z ust tłusty krem zabawiony na czerwono, który posiada praktycznie każda mama, mimo że od dawna go nie używa.

Co dzieje się z tą dziewczynką później, kiedy jest już nastolatką i kobietą przez duże K? Przestaje już przebierać się tylko po to, żeby pozować przed lustrem, gdy nikt nie widzi. Zaczyna nosić to lustro w sobie i nie przestaje się w nim przeglądać. Kultura, w której przyszło nam żyć, i którą sami stworzyliśmy, wmawia nam, że najważniejsze jest to, żeby być pięknym. Dotyczy to głównie kobiet, ale powoli granice zaczynają się zacierać. Nawet jeżeli próbujesz z tym walczyć, to musisz wiedzieć, że osoby, które żyją w chorej kulturze, siłą rzeczy same również zaczynają chorować.

W jedynym z badań przeprowadzonych w 1994 roku (!), aż 54% kobiet odpowiedziało, że wolałoby wpaść pod ciężarówkę niż być grubą (!). Jakie wyniki otrzymaliby badacze, jeżeli takie badanie przeprowadziliby dzisiaj... kiedy praca nad projektem "wygląd" pochłania myśli nawet małych dziewczynek. Większość kobiet ma w głowie gotową listę niedoskonałości, które przeszkadzają im w tym, jak wyglądają. Sprawę komplikuje fakt, że oceniają się w sposób fragmentaryczny... Ocenie poddają niemal każą część ciała, włosy, kolor oczu, kształt brwi, usta, koloryt skóry, odcień uzębienia. Poza tym, nie szczędzą sobie równie krytycznego spojrzenia na inne kobiety. W końcu, skoro nie są w stanie zaakceptować swojego cellulitu, czują do niego wstręt, to dlaczego mają akceptować go u innych?

Piękno, które stanowi walutę kobiet, czego trudno obecnie nie zauważyć, nie jest im rozdzielane demokratycznie. Nie każda osoba, która jest dobra, sympatyczna i stanowi materiał na najlepszego przyjaciela wygląda jak modelka. Zachwycanie się kimś tylko dlatego, że urodził się JAKIŚ, odziedziczył w genach zgodne ze współcześnie pożądanymi rysy twarzy, kolor oczu, gęstość włosów i proporcję talii do bioder, bez konieczności chodzenia co drugi dzień na siłownię, nie jest najbardziej inteligentnym pomysłem. Żyjemy w bardzo dziwnym świecie. Dłuższe o kilka centymetrów włosy mogą przeważyć o tym w jaki sposób kobieta będzie traktowana.

Są kobiety dla których każda chwila to konkurs piękności, jak i takie które odpadają już w przedbiegach. Wiedzą z góry, że są "przegrane", i że jeżeli nie zajmą się innymi sferami życia niż wygląd, to prawdopodobnie nie będą w stanie znieść tego, jak bardzo nie liczą się w tym całym wyścigu. Takie kobiety najczęściej wychodzą z założenia, że nie będą codziennie chodziły głodne, tylko po to, żeby inni byli zadowoleni podczas mierzenia ich wzrokiem.

Takich kobiet jest jednak coraz mniej. Trudno znaleźć osobę, która z pełną świadomością swoich słów, stwierdziłaby, że nie chce być piękna. Mimo tego, że piękno powinno być czymś wyjątkowym. Gdybyśmy uznali wszystkich za pięknych, to nikt w konsekwencji by takim nie był. Przymiotniki takie jak: piękny, brzydki, szczupły, gruby, wysoki, niski, itd., czemuś służą. Niektórych rzeczy nie da się porostu obejść i udawać, że ich nie ma, a wszyscy jesteśmy "równi". Tym, co jest możliwe, to skupienie się na wnętrzu i celowe odejście od ciągłego rozmyślania na tym jak wyglądamy. Zanim jednak skupimy się wyłącznie na tym, że kobiety powinny zwracać mniejszą uwagę na to, jak się prezentują, warto poruszyć jeszcze jedną kwestię.

Należy zdawać sobie sprawę, że podczas wypowiadania zdań, typu "Modelki są takie chude, że najchętniej nakarmiłabym je smalcem" albo "Napiszę jej, że powinna ściąć włosy, bo ja mam krótkie, a chciałabym długie", nie pomaga w naszej samoakceptacji. To prawda, że w Internecie mamy większą kontrolę na tym, co do niego wrzucamy - nad tym jak wyglądamy na zdjęciach. Porównując swoje prawdziwe ja, z tym wykreowanym przez kogoś na Instagramie, nie mamy najmniejszych szans. Zawsze będziemy czuły się przegrane. To, co widzimy na zdjęciach na tym i innych portalach społecznościowych oraz wizerunki kobiet w mediach, są genetycznie niemożliwe do osiągnięcia w realnym życiu, bez poddawania się co najmniej kilkunastu operacji plastycznych.

Żyjemy w takich czasach, gdzie ładniejsi są lepiej traktowani, mają większe szanse na zdobycie posady, nawet kiedy ich kwalifikacje są niższe od mniej urodziwego konkurenta. Przyznaj się, ile razy wyszłaś z domu spóźniona, albo nie wyszłaś wcale, ponieważ uważałaś, że wyglądasz za brzydko, żeby pokazać się ludziom. Ile rzeczy w życiu Cię ominęło, ponieważ uważałaś, że jesteś NIEWYSTARCZAJĄCA?


Co by się stało, gdybyś nagle odpuściła dietę i ćwiczenia, przestała wydawać wszystkie oszczędności na kosmetyki, ubrania i salony próżności? Zaczęła ćwiczyć i zdrowo jeść dla siebie, malować się i zachowywać tak, żeby inni widzieli Ciebie, a nie ładny obrazek na Instastory? Sama często nakładam makijaż, zdaję sobie sprawę, że jest to forma oszustwa, ale nie mam problemu z tym, że ktoś, kto zobaczy mnie bez niego, stwierdzi "gdzie jest Ewelina, którą widzę na zdjęciach, które dodaje?!". Takie "oględziny" nie są już dla mnie w żaden sposób uciążliwe, po prostu akceptuję to, że to, co widzicie na zdjęciach i ja w realnym świecie bez filtrów to dla niektórych dwie różne osoby. Zawsze miło jest przeczytać komentarze i wiadomości na temat "urody", ale znając prawdę nie mają już takiej wartości i radość nie trwa dłużej niż czytanie ich. Myślę, że Ty też znasz tę prawdę - o mnie i o sobie. 

 Czy nie masz tego wszystkiego już najzwyczajniej w świecie dosyć? 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monogamia? Nie, dzięki.

Video Pytania-Odpowiedzi 1