Łatwiej być atrakcyjnym mężczyzną...

... niż atrakcyjną kobietą. 

Bycie atrakcyjną osobą z jednej strony dla każdego z Nas może oznaczać coś innego. Z drugiej strony spróbujmy wyobrazić sobie atrakcyjną kobietę.. A teraz:  Wysoka? Szczupła? Długie nogi? Długie, proste włosy? Blondynka? Brunetka? Dość wyraźne rysy twarzy? Lekko opalona? Perfekcyjny make-up? Praktycznie zero brzucha? Szczupłe uda? Dołeczki w policzkach? Duże oczy?
Większość z tego co napisałam zgadza się w idealnym obrazem kobiety, który powstał świadomie lub nie w Waszej wyobraźni?

Brawo, witamy w świecie, w którym człowiek spostrzega człowieka przez pryzmat jego seksualności, tego co widać na pierwszy rzut oka.

 Prawda jest taka, że same napędzamy tą maszynę. Każda chce się podobać, nie zastanawia się zbytnio nad tym, co powie. Najważniejsze, że wbiłam się w nową sukienkę, zrobiłam "prawie" perfekcyjny makijaż. Jak mu się spodobam, to reszta sama pójdzie, przecież zawsze można znaleźć temat do rozmowy, poza tym idę tam, żeby się podobać, a nie rozmawiać. Ja odwaliłam swoją część roboty (makijaż, ubrania, włosy, dodatki), niech On się martwi o czym będziemy rozmawiać i w jaki sposób spędzać czas. 

Nie zastanawiamy się nad tym co będzie jutro, za miesiąc czy rok. Co dopiero za kilka/kilkanaście lat. Niektórym kobietom/dziewczynom wydaje się, że wiecznie będzie tak jak teraz: młoda, piękna, z idealną figurą. Wszystko jest na chwilę, "na teraz". Złapię dzisiaj tego, jutro przecież może być następny. Trzeba korzystać, póki jestem młoda i atrakcyjna.

 Dokładanie wczoraj byłam świadkiem sytuacji, która nie jest obecnie chyba niczym nowym? 

Do rzeczy...

Przyszłam pół godziny wcześniej do pracy i pomyślałam, że nie będę tam siedzieć pół godziny za darmo i zajdę na chwilę do Empiku. Podeszłam do półki z książkami psychologicznymi, gdzie stał średniego wzrostu mężczyzna po czterdziestce i 2 pracowników. Pomyślałam, że pewnie szukają dla niego jakiejś książki i zaczęłam przeglądać książki z boku, bo w sumie zaszłam na chwilę i po nic konkretnego. Ale nie dało się nie słyszeć jak ten Pan, nazwijmy go S. zaczął coraz bardziej denerwować się na obsługę, że nie mogą SZYBKO znaleźć tego, po co przyszedł -  "Nie szukam książek o tym jak być bogatym, zwiększyć potencje, jeździć szybkimi samochodami (...) chodzi mi o to jak to się dzieje, że facet po czterdziestce zostawia żonę i dzieci dla 20-letniej dziewczyny... wie Pani, tak od strony psychologicznej". Stałam tam jeszcze kilka minut, w ciągu których dowiedziałam się między innymi, że S. jest w trakcie rozwodu i zamierza wziąć kredyt na wakacje ze swoją "Niunią". Rozumiem, że te osoby były w pracy i poniekąd w ich interesie/obowiązku leżało to, żeby szukać konkretnych pozycji dla S. Mi natomiast przyszła do głowy jedna odpowiedź- Weszło życie, żona przestała się podobać, chwilowe zauroczenie przekreśliło zapewne długie lata małżeństwa, do którego nie będzie powrotu, kiedy "Niuńka" albo S. znajdzie sobie nową zabawkę. 

Historie, które słyszę na co dzień, czasami przypadkowo, tak jak tą wyżej, utwierdzają mnie jedynie w przekonaniu, że WSZYSTKO jest tak kruche i ulotne, że niczego nie można być pewnym w stu procentach. Wstyd mi za ludzi, że przysięgają przed ołtarzem jedno, później robią zupełnie coś innego. Może moja reakcja byłaby inna, gdyby chodziło o przemoc w rodzinie, alkoholizm... Jednak ostatnio słyszę coraz częściej o zwyczajnym porzucaniu partnerek dla młodszych (bardzo często o połowę) dziewczyn. 
 
Zastanawiam się, czy to nie wynika przypadkiem z tego, że kobiety chcą spełniać się w roli matek, żon kosztem idealnej sylwetki i bycia w każdym celu ideałem. Natomiast połowę młodsze pokolenie dziewczyn kusi zgrabnością, markowymi ubraniami i dobrej jakości kosmetykami, które nakładają na siebie tonami, bo DZISIAJ muszę wyglądać dobrze, najlepiej- może ktoś się na to złapie?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monogamia? Nie, dzięki.

Video Pytania-Odpowiedzi 1