Dlaczego Ona jest lepsza?

Czyli wpis o porównywaniu się z innymi. Kiedyś wydawało mi się, że każdy to robi. Oczywiście w mniejszym lub większym stopniu. Czasami chodzi o wygląd, innym razem o wykształcenie, dochody, pracę itp. Jednak w moim przypadku wszystko sprowadza się do nieszczęsnego wyglądu, a dokładniej figury/wagi. Zdaję sobie sprawę, że choroba, która mnie spotkała nie zniknie bez ciężkiej pracy. Być może nie zniknie nigdy, ale trzeba jakoś żyć. To, co na zewnątrz, moja obecna waga, to że jem, być może więcej niż powinnam, jest niczym w porównaniu z tym, co siedzi w mojej psychice. To ciągłe porównywanie się do innych, zastanawianie się dlaczego jestem taka jaka jestem, a nie taka jaką chciałabym być, czyli taka jak przysłowiowa "Ona". Ciężko pozbyć się własnych myśli. Kiedyś do tego dążyłam, czasami wydawało mi się, że wygrałam sama ze sobą. Później wszystko wracało, w dodatku z dużo większą siłą. Porównując się do kolejnej szczuplejszej dziewczyny/kobiety, mam świadomość, że działam na własną niekorzyść. Co innego, gdybym startowała w jakimś konkursie piękności, marzyła o byciu modelką lub uczestniczyła w innej tego typu paradzie, gdzie porównywanie się i selekcja są konieczne, bo przecież ludzie nie idą do ZOO z zamkniętymi oczami. Mam świadomość, że obecnie porównuję się z innymi automatycznie, czasami nieświadomie. Uważam, że nie jestem w tym osamotniona. Wyobraź sobie sytuację, w której szykujesz się na imprezę. Wybrałaś najlepszą sukienkę, zrobiłaś perfekcyjny makijaż, dobrałaś dodatki, buty, ostatnie spojrzenie w lustro- jest bosko. Wychodzisz pełna energii, wierzysz w to, że wszystkim na Twój widok opadnie szczena. Co dalej? Twój wspaniały nastrój prysł w zaledwie kilka minut. Zamiast cieszyć się chwilą, przez głowę przelatuje Ci tysiące myśli:"Może mam za grube nogi...","Powinnam schudnąć", "W sumie to beznadziejnie się ubrałam" i najważniejsze "Ona wygląda lepiej!".
Wszystkie starania na nic, godziny spędzone przed lustrem, plan na zabawę do rana legł w gruzach. Twoim umysłem zawładnęło największe przekleństwo kobiet- PORÓWNYWANIE SIĘ. 
Dlaczego w takim razie same robimy sobie taką krzywdę?
Odpowiedź jest prosta.. Idąc ulicą, widzimy zadbane, "zrobione" kobiety. Idealny make-up, tipsy, zagęszczone rzęsy, przedłużone włosy, ubrane w najmodniejsze ubrania, obowiązkowo dopasowane ubrania, które eksponują wypracowane na siłowni lub "naturalnie" szczupłe ciało. Z takimi kobietami masz do czynienia na każdym kroku: na ulicy, w szkole, w pracy, na uczelni, w restauracji, w kinie. Nie da się od tego uciec. Wydaje Ci się, że są spełnione, szczęśliwe, dumne z tego, że są zadbane, patrzą na Ciebie z góry. Twoje poczucie własnej wartości i zmniejsza się z minuty na minutę i w końcu spada praktycznie do zera. A Ty jak na złość mijasz kolejną "idealną" kobietę. Zamiast cieszyć się ładną pogodą, spotkaniem ze znajomymi, myśleć o czymś przyjemnym, wytykasz sobie swoje wady i niedoskonałości. 
Kiedy wreszcie dojdzie do Nas, że ZAWSZE znajdzie się ktoś chudszy, grubszy, bogatszy, lepiej ubrany, bardziej zaradny, wyższy, niższy. Nie ma sensu porównywać do siebie dwóch pomarańczy, a co dopiero dwie osoby. Każdy z Nas ma inne cele, marzenia, inną definicję szczęścia. Nie możemy od siebie wymagać, tego, że mając 155 cm wzrostu i niebieskie oczy, nagle staniemy się zielonooką wysoką osobą. Jest to NIEREALNE, przynajmniej na ten moment ;). Są oczywiście pewne elementy naszego wyglądu, które jesteśmy w stanie zmienić w jakiejś perspektywie czasu, ale czy to jest to, co sprawi, że będziemy w końcu szczęśliwi, przestaniemy się porównywać z innymi. Uwierzcie mi, że nie. Nie ma magicznego sposobu, który sprawi, że będziemy wyglądać i czuć się zarazem lepiej od innych. To błędne koło, z którego jedynym wyjściem jest zdystansowanie się i zmiana sposobu myślenia. Będzie Nam to bardzo trudno osiągnąć bez AKCEPTACJI. Akceptacja siebie jest również kluczem do akceptacji innych- to tak przy okazji ;) Akceptuje Twoje wady i ograniczenia, bo akceptuje siebie jako człowieka, wiem, że tak samo jak Ty, nie jestem idealny i nigdy nie będę. Zdaję sobie sprawę z tego, że ideały nie istnieją i wierząc w to, że mogę stać się kimś idealnym, niszczę siebie. 
Zastanówmy się przez chwilę, czy absolutnie wszystkie Nasze znajome, które mają chłopaka, narzeczonego, które założyły już rodzinę: Czy każda z nich ma idealną figurę, wygląda jak milion dolarów, stać ją na drogie ubrania i kosmetyki. Czy leży w SPA i pachnie, czy raczej woli pójść na spacer ze swoim mężczyzną? Często przesadzamy, posądzając mężczyzn o to, że są tak prymitywni, że jedyne czego chcą to "zrobiona" maniurka, którą będzie można się pochwalić na mieście, ewentualnie zainwestować w nią pieniądze, bo musi wyglądać jak kosa, przecież kumplom nie wypada się pokazać z byle kim. Oczywiście istnieją zarówno tacy mężczyźni, jak i takie kobiety, ale czytając to, chyba nie masz wątpliwości, że nie ma im czego zazdrościć? ;)

Komentarze

  1. Porównywanie nie ma większego sensu z jednego względu. Nie wiesz ile ktoś włożył pracy w to jak właśnie wygląda. To że wygląda jak 1 000 000$ nie oznacza że jest majętny. Może całą kasę przeznacza na ciuchy i nie dojada. Osoby szczupłe/otyłe mogę mieć rozp... gospodarkę hormonalną i wyglądają tak nie inaczej. Spędzają 2h dziennie aby wyglądać lepiej. Nigdy nie jest tak pięknie jak się wydaje.
    Osoby które szanują nas za to kim jesteśmy a nie jak wyglądamy będą nas akceptować w rozciągniętych ciuchach, kompletnie nieogarnięci o 4 nad ranem.

    "Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie."

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Monogamia? Nie, dzięki.

Video Pytania-Odpowiedzi 1