Instagromowe gierki

 Najgorsze co może się zdarzyć, najgorsze ze wszystkich rzeczy jakie istnieją to litość. Zaślepieni wizją tego, że ktoś jest idealny, stworzony dla Nas, często nie widzimy tego, że to my dopasowujemy się do kogoś. Instagramowe sytuacje zdarzają się każdemu: wolnym, w związku, po rozwodzie, szukającym, obojętnym, niezdecydowanym. Niech pierwszy rzuci kamień ten, kto nigdy nie czekał na Jej/Jego relację, kto nie sprawdzał obsesyjnie czy dodał/dodała nowe zdjęcie, czy obserwuje kogoś nowego. 

 

Widzisz, że obserwuje chudsze, ładniejsze, lepiej wyretuszowane i zalewa Cię krew. Nawet w połowie nie jesteś taka jak 80% lasek, które obserwuje. Zastanawiasz się co jest z Tobą nie tak? Nagle wszystkie Twoje plany na temat Waszej przyszłości toną pod gruzami. Przecież będąc z nim w związku, nie będziesz mogła skupić się na niczym innym niż myślenie "Czy on już dzisiaj sobie popatrzył, polakował, poscrollował? 

Wszystko zaczyna się od głupiego "follow". Dajesz i czekasz czy odwzajemni. Później nakurwiasz lajkami i czekasz czy to zadziała. I ta osoba odpowiada... i wtedy się zaczyna.

Wstawiasz story i czekasz aż je wyświetli. Nie daj Boże... żeby pominął chociażby ostatni post w relacji. Czekasz na lajka pod nowym zdjęciem jak na Zbawienie. Boisz się, że to co wstawiasz to poziom maksymalnie liceum, a przecież marzysz o tym, że niedługo staniecie na ślubnym kobiercu. W końcu pojawia się pierwsza odpowiedź na Twoje story. Głupia minka, ale wiesz, że dzisiaj trudno będzie Ci zasnąć. Możesz teraz patrzeć kiedy jest dostępny. Nawet mikroatencja jest w stanie zrobić Ci dzień. Znowu dodajesz coś tam i czekasz - patrzysz czy patrzył. Dodajesz story w nowej kiecce i on jeszcze nie wie, że kupiłaś go dla niego. Ale Ty wiesz.


Dodam takie story, żeby na pewno odpowiedział. Dodam mema, przecież dla niego to będzie niezobowiązujące - odpowiedzieć na mema, ale liczysz na jakiś back. Ten cyrk może trwać miesiącami. Obie strony czują, że już wystarczy i może trzeba byłoby się spotkać. Ale Ty nie jesteś taka łatwa, już nie odpowiadasz po 5 sekundach. 

Widzisz też, że jest opcja "Cofnij wysyłanie". Boże, co za skurwysyństwo. To jak danie i zabranie tortu. Zgodził się czy nie? Ma kogoś czy nie ma? Chce się spotkać czy nie chce? 


Finalnie spotykacie się. Kilka spotkań i już wiesz, że wszystko czego potrzebowałaś to trochę atencji, może trochę seksu i zajęcia. Nagle okazuje się, że on kogoś ma. Miał przez cały czas. Kurwa mać. "Każdemu na koniec jego własny dowcip". Blokujesz go, nie chcesz mieć z nim nic wspólnego. Nie wiesz już sama, czy jesteś bardziej rozczarowana sobą czy nim. Stosunki międzyludzkie to temat niewyczerpany. Mówisz "wypierdalaj z mojego życia". Jest przekreślony na Amen.


Po jakimś czasie, z niewiadomych powodów, decydujesz się na przywrócenie go do czyśćca. Karasz samą siebie - całe emocjonalne gówno wylewa się, kiedy oglądasz jego story i widzisz, że jest szczęśliwy. Wypierdalasz z siebie całą swoją tragedię, ale nie ma już żadnego back. Zapominalski typ - musiał zapomnieć, że miał dziewczynę. W końcu otwierasz drzwi i grzecznie mówisz "Wypierdalaj", bo nie tolerujesz zapominalskich typów. Tak Ci się teraz przypomniało. Instagram to gówno, piekło w którym smażymy się wszyscy, po równo.


Nie szukaj w tym mnie, szukaj w tym poście siebie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monogamia? Nie, dzięki.

Video Pytania-Odpowiedzi 1