Wysokie progi

W dobie łatwego i szybkiego dostępu do Internetu, pokusa złamania przysięgi małżeńskiej lub obietnicy wyłączności w monogamicznym związku, często prowadzi do zdrady w różnej formie. Zazwyczaj teoretyzujemy, że w przypadku zdrady partnera, bylibyśmy w stanie wybaczyć. Niestety, ale rzeczywistość pokazuje, że zazwyczaj dalszy związek po zdradzie jest skazany na porażkę, na wielu lub niemal na wszystkich płaszczyznach.


Słysząc od partnera, że zdradził co najmniej dwa razy, trzeba mieć świadomość, że zdradził co najmniej trzy razy. Najczęściej słyszy się jednak o jednym razie, ponieważ osoba zdradzająca ma nadzieję, że mleko się jeszcze nie wylało, a partner po przemyśleniu tego, ile jest do stracenia, będzie w stanie wybaczyć. Myślę, że dla 50% osób zdrada będzie po prostu zakończeniem związku. Mimo katolickiego backgroundu, dalsze kontynuowanie związku małżeńskiego po zdradzie staje się nie do zniesienia. Jeżeli związek nie jest sformalizowany i nie ma w nim dzieci, myślę że zdrada będzie końcem dla jeszcze większego odsetka par. 


Dlaczego ludzie ryzykują utratę relacji budowanej latami dla kogoś nowego?


Należy zacząć od tego, że kochanka czy kochanek zawsze będą kimś nowym. Efekt nowości jest tym, czego nie da się przeskoczyć w relacji z żoną czy mężem. Poza tym, z kochanką wiążą się same miłe chwile i wspomnienia. Nie ma tu miejsca na przyziemne sprawy typu: złe oceny dziecka w szkole, zepsuta lodówka, brak kasy na nowe meble i tak dalej... Życie z kochanką to odrzucenie przyziemności, która często jest nudna i trudna do zniesienia. Kochanka nie jest zagoniona, a przynajmniej stara się na taką nie wyglądać, ma czas, chęci, nową bieliznę.

Dodatkowo, wychowanie pornograficzne sprawia, że seks obecnie oderwany jest od osoby. Dla takich osób będzie oznaczał on jednie zbiór cech, które najczęściej mają gwiazdy porno. Osoby wychowane na pornografii wiedzą, że "wypadałoby" zawrzeć związek, założyć rodzinę i temu ulegają, ale przy tym często prowadzą równolegle życie. Zazwyczaj ich relacje pozapartnerskie czy pozamałżeńskie są powierzchowne. Osoby nastawione jedynie na zaspokajania intymnych potrzeb uważają często, że tylko seks czyni małżeństwo czymś znośnym. Seks pełni wówczas funkcję zapłonu, ale sam "zapłon" nie jest przecież całym "samochodem". Jest bardzo ważną częścią, bez której nie uda się dojechać do zaplanowanego miejsca Nawet najlepszy seks nie jest gwarancją dobrego małżeństwa. Należałoby tu jednak dopowiedzieć, że kiepski seks jest z kolei w stanie skutecznie zepsuć nawet najlepszy związek. W związku z tym, brak komunikacji o tym, co nam się podoba, czego byśmy chcieli, często jest przyczyną zdrady. Jest to sygnał mówiący o tym, że w pewnym momencie oczekiwania i pragnienia na jakimś etapie się rozjechały. W takim przypadku, gdzie zdrada odbyła się na zasadzie "szybko, szybko i do widzenia", jest szansa, że zdrada będzie okazją do rozmowy o tym, co do tej pory było przemilczane. O ile oczywiście taka zdrada wyjdzie na jaw. Być może ładna sukienka, dekolt, krótka spódnica partnerki czy więcej czasu poświęconego na rozmowę ze strony partnera, są w stanie zapobiec zdradzie, ale o tym trzeba rozmawiać PRZED a nie po fakcie.

 

Dlaczego zdrada jest gorsza od rozstania?

 

Od osoby zdradzonej często można usłyszeć: 

 

Moje życie nie ma już sensu,

Nie będę w stanie nikomu ponownie zaufać,

Czuję się jak szmata, którą w każdej chwili można wytrzeć sobie gębę,

Nie chce już dłużej żyć, nikt mnie nigdy tak nie oszukał,

Nie opłaca się być uczciwym w związku, bo wszyscy są tacy sami,

 

Żeby zrozumieć emocjonalne spustoszenie, jakie wiąże się z byciem zdradzonym, należy wykazać się chociażby minimalnym poziomem empatii. Relacja z partnerem może być bardzo męcząca i rozmijająca się z oczekiwaniami, ale to nie usprawiedliwia krzywdzenia osoby, która nam zaufała.

 

Znam i rozumiem powody niedogadywania się w związku i problemy przez jakie można przechodzić w relacji, w której brakuje dopasowania. Jednak wystarczy chociaż na chwilę postawić się na miejscu partnera i odpowiedzieć sobie na pytanie: Co bym wybrał - zakończenie relacji, która i tak zmierza ku końcowi czy bycie zdradzanym. Zobaczmy, że tak na dobrą sprawę, zdrada sama w sobie niczego nie naprawia, tylko niszczy. Moim zdaniem tak wiele nieszczęśliwych związków bierze się obecnie ze zbyt wysokich wymagań stawianych drugiej osobie i zbyt wysokich standardów, którym zwykły człowiek nie jest w stanie sprostać.


Mężczyzna chciałby, żeby jego kobieta była szczupła, zadbana, miała duże, jędrne piersi, była inteligentna, wykształcona, miała dobrze płatną pracę, umiała się ładnie wypowiadać i dobrze zachowywać w towarzystwie, żeby rozumiała jego pasje i spędzała z nim czas, żeby urodziła mu dziecko, dobrze je wychowywała, trzymała je w ryzach, a wieczorem spełniała jego erotyczne fantazje, przy tym powinna też zawsze dobrze wyglądać. 

Kobieta chciałaby czuć się bezpieczna przy swoim mężczyźnie, żeby dobrze zarabiał i spełniał jej zachcianki, żeby zawsze ją rozumiał i to najlepiej bez słów, żeby był wyrozumiały i miał świadomość, że ją czasami boli głowa i zajmował się domem, kiedy ona nie ma na to siły, żeby był atrakcyjny i wysportowany, żeby nie pił za dużo, nie miał innych nałogów i nie oglądał się za innymi kobietami, oczywiście powinien mieć też poczucie humoru na wysokim poziomie, co świadczyłoby o bystrości umysłu, powinien zawsze wyciągać rękę pierwszy na zgodę i wykazywać się podczas rocznic, jej urodzin i innych specjalnych okazji. 

 


Niestety, takich nadludzi nie ma.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monogamia? Nie, dzięki.

Video Pytania-Odpowiedzi 1