Ewolucja

Większość osób pamięta jeszcze z czasów szkolnych, że człowiek wywodzi się od małpy i równolegle (rzekomo jedno drugiego nie wyklucza), został stworzony przez Boga. Do tej pory znaczna część osób traktuje ten linearny ciąg - od małpy człekokształtnej aż po współczesne homo sapiens sapiens (człowiek rozumny właściwy), jako podstawową tezę teorii ewolucji. W rzeczywistości jest to błąd.

 

Główne założenie teorii Darwina jest takie, że osobniki, które przystosują się do zmian - są zdolne się zaadaptować - przetrwają i przekażą swoje geny potomstwu. Natomiast osobniki, które do tych zmian nie będą w stanie się przystosować - wyginą razem z tzw. "wadliwym genem". Nie chodzi tu więc o przekazanie najlepszych genów, ale genów najkorzystniejszych dla zachowania ciągłości w obrębie gatunku.

Dlatego kościół katolicki z takim uporem chce, by kobiety wydawały na świat potomstwo i chrzciły nieświadome dzieci, by w ten sposób zwiększać liczbę swoich wyznawców. Czy, nazwijmy to roboczo, "gen katolika" jest naprawdę najlepszy (na pewno nie dla budżetu państwa i grubości portfela)? Jednak osoby takie uważa się za dobrze przystosowane, tzw. barany boże (przepraszam - baranki), którymi łatwo sterować za pomocą zaszczepionej w nich od najmłodszych lat katolickiej wiary. Oczywiście można z tym polemizować, ponieważ korona(ś)wirus pokazał (w żadnym razie nie mylić z "wykazał"), że gen katolika jest bardziej odporny na chorobę i takie osobniki mogą praktycznie bez ograniczeń spędzać czas uprawiając swoją katolicką jogę, podczas gdy osoby niepoczuwające się i nienależące do tego zacnego grona miały zakaz gromadzenia się w grupie powyżej dwóch osób. 

"Błogosławieni Ci, którzy nie widzieli, a otworzyli swoje portfele".

Wracając do głównego tematu, selekcja naturalna obejmuje osobniki, które z różnych względów nie są w stanie wystarczająco o siebie zadbać i sprostać wymaganiom dzisiejszych czasów. Warto podkreślić, że gatunek lub osoba, która w przyszłości zdołała się przystosować, może nie potrafić przystosować się w przyszłości i na odwrót. 

Zaczynając studia, byłam wręcz przekonana, że po ich ukończeniu znajdę pracę w zawodzie, będę dobrze zarabiać i czas zleci do emerytury. Natomiast w ciągu niespełna dekady co najmniej kilkadziesiąt razy rewidowałam swoje przekonania i poglądy. Jako osoba, która dążyła raczej do tego, żeby stwarzać w życiu sytuacje dające jak najwięcej pewników, znalazłam się w sytuacji, w której nawet nie wiedziałam czego tak naprawdę chcę. Podczas szkolenia z hipnozy nie potrafiłam odpowiedzieć na pytanie czy kiedy się budzę to najpierw otwieram oczy, a później stwierdzam, że się obudziłam czy na odwrót. Intuicja podpowiada pierwszą opcję, ale zachęcam, żebyś sam sprawdził ;)

Kiedy mózg myśli lub też tworzy myśli mające na celu umożliwienie mu przetrwania, sprawia, że działamy instynktownie. Jako osoba niecierpiąca chodzić do lekarzy, dzwonić i umawiać się na wizyty, często nieudolnie werbalizująca swoje objawy w gabinecie, za każdym razem jednak umawiałam się, chodziłam, tłumaczyłam, bo ważniejsze od wstydu, zakłopotania czy dyskomfortu, była chęć przetrwania. Natomiast na jednej z grup na Facebooku:

Myślę, że w tym przypadku komentarz jest zbędny. Oczywiście wartość prawidło to 0, bo u osoby zdrowiej w moczu glukoza nie występuje. Osoba dobrze przystosowana z takim wynikiem udałaby się bezpośrednio do lekarza, w trybie natychmiastowym. Natomiast bardzo często dopóki coś nie boli i nie daje skrajnych objawów zaniedbujemy to, co najważniejsze. Takie osoby jednak zazwyczaj mają jeszcze czas na wydanie potomstwa. To tylko potwierdza, że teoria ewolucji to nie powszechnie rozumiane "przetrwanie najsilniejszych".
Osoby mające problem z przystosowaniem żyją w świecie kontrfaktycznym, w którym wszyscy dookoła mogą umrzeć, zachorować, ale nie one. Nie chodzi o to, żeby z góry coś zakładać, martwić się na zapas i tracić życie na rozmyślanie o tym czy umrę na raka czy na zawał, ale o zwyczajne szanowanie siebie i swojego jednorazowego życia. Mając świadomość, że nie będzie powtórki, zapominając na chwile o mamiącej i ogłupiającej wizji, jaką oferuje/obiecuje Ci Twoja religia - Czy zmieniłbyś coś w swoim dotychczasowym życiu?

Ważny, chociaż (wbrew tego, czego nauczano w szkole) nie najważniejszy, w kontekście teorii ewolucji jest również dobór naturalny. Jako osobę, która świadomie zrezygnowała w posiadania potomstwa (lub jak kto woli - odłożyła tę decyzję na bliżej nieokreślony czas), nadal obowiązują mnie te same prawa (instynkty), co osobniki dążące do rozmnażania się. Nie będę pisała już o cechach zewnętrznych, bo jest to dosyć oczywiste, że mężczyzna "6/10", który zwiąże się z kobietą "5/10", marząc o mocnym "8/10", jednak jest w stanie się dogadywać z kobietą w najlepszym razie przeciętną, żyć razem, wychowywać dzieci, w wielu przypadkach związek taki trwa do śmierci. Patrząc na osoby hojniej obdarzone przez naturę, szansa na to, że dotrwają do starości z jednym partnerem, z którym zdecydowały się zalegalizować związek... no cóż.

Okazuje się, że bazowanie na instynktach, pomijając jednocześnie rozwój i wychodzenie poza bazalny program, stwarza ryzyko skrajnego egocentryzmu. Patrząc z perspektywy zdysocjowanej, takim osobom jest wszystko jedno, bo wymiana kobiety po raz kolejny, w zasadzie nie stanowi dla nich problemu. Problem pojawia się dopiero w momencie, kiedy osobnik taki trafi na osobę, która wyszła poza prymitywny schemat i ma wyższe potrzeby niż uprawianie seksu. Problem może dotyczyć również dzieci, które często mierzą się z zaburzeniami trwającymi całe życie. Czym innym jest rozstanie rodziców, którzy w pewnym momencie się poróżnili, a czym innym porzucenie w celu zaspokajania instynktu rozmnażania z kolejną atrakcyjną partnerką.  

Wiele osób, mogłoby się wydawać, utknęło na etapie kultu symetrycznej twarzy, szczupłej sylwetki z zaokrągleniami jedynie w konkretnych miejscach, nie zwracając uwagi na to, że człowiek myślący to coś więcej niż człowiek patrzący i zachwycający się za pomocą zmysłów "dobrymi genami". Z drugiej strony, może należy to traktować jako przejaw ewolucji. Ludzie, którzy z natury są wzrokowcami (powierzchowni brzmi zbyt pejoratywnie), po prostu przestali się z tym ukrywać i tkwić w związkach na pokaz. Dzisiaj rozwodzą się nawet osoby, które 3/4 życia mają już za sobą. Być może jest to w niektórych przypadkach skrajnie egoistyczna postawa, ale jakimś sposobem, właśnie takie geny przetrwały ... ;)

Selekcja naturalna to ten sam mechanizm, który ma prowadzić stopniowo do wygaszania niekorzystnych zachowań. Tak, jak wspomniałam wcześniej, nie jest to najlepsza droga, ponieważ często osoba zdążyła już przekazać swoje geny (jednemu, a często większej ilości nowych obywateli...). 

Dzisiaj okazuje się, że teoria ewolucji nie tłumaczy wszystkiego tak dobrze, jak jeszcze do niedawna zakładano. Osoby, które nie muszą walczyć o przetrwanie, często nie są zainteresowane rozmnażaniem, w przeciwieństwie do osób, które bez przymusowych danin składanych przez osoby pracujące, nie byłyby w stanie przetrwać wraz z wydanym na świat potomstwem. Darwinista społeczny mógłby w dzisiejszych czasach być zarówno biorcą państwowego pakietu socjalnego, jak i obrońcą leseferyzmu czy eugenistą... 

Mimo wieków dzielących Nas od epoki średniowiecza, nadal istnieje wszechogłupiająca instytucja kościoła. Mężczyźni nadal marzą o pięknych kobietach, a kobiety o mężczyznach, którzy dadzą im poczucie bezpieczeństwa na wszystkich wymiarach. Nadal możemy obserwować festiwal głupoty w coraz to nowych odsłonach (płaskoziemcy, reptilianie, antyszczepionkowcy, różdżkarze i multum innych zmaterializowanych genów, które przetrwały i z powodzeniem są przekazywane kolejnym pokoleniom...). Mimo tych wszystkich grup, w których każdy powinien znaleźć coś dla siebie, mam wrażenie, że ludzie są coraz bardziej samotni i wyobcowani, a przy tym nauczyli się tolerować głupotę i nie zwracać na nią zbytniej uwagi.


 



 


 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monogamia? Nie, dzięki.

Video Pytania-Odpowiedzi 1