Do wierzących - dlaczego wiara czyni czuba

Za każdym razem, kiedy znajdziesz się po stronie większości, dwa razy się zastanów. 



Skąd masz w sobie przekonanie - lub jak wolisz - wiarę, w to, że Bóg istnieje? Że jest to konkretnie ten Bóg, w którego wierzysz?

Do tej pory, wszelkie argumenty, jakie słyszałam od osób wierzących, okazywały się kołowe. Istnienie Boga próbowano wykazywać wychodząc od argumentu zawierającego udowadnianą tezę. Przykłady: Bóg istnieje, bo to wynika z Pisma Świętego napisanego pod natchnieniem Ducha Świętego (samego Boga); Bóg istnieje, bo inaczej nie istniałby świat, ponieważ to Bóg go stworzył; Bóg istnieje, bo ktoś musiał stworzyć ten świat; Bóg istnieje, bo wszyscy w niego wierzą, a więc nie może być tak, że wszyscy się mylą. 

Można to mnożyć, ale i tak wszystko sprowadza się do tego, że próba wykazania istnienia Boga, sprowadza się do wychodzenia od przesłanki, że Bóg istnieje, która to przesłanka ma stanowić przecież wniosek. Jest to błąd logiczny nagminnie popełniany przez osoby wierzące, starające się udowodnić i wykazać za wszelką cenę, że ich wiara jest logiczna i sensowna.

Błąd naturalistyczny, który dopuszcza możliwość, że Bóg dokonał w niektórych przypadkach prawdziwej fuszery, powołując do istnienia (życia), na przykład homoseksualistów, pedofilów, wegetarian, itd., jest typowy dla katolików. Jednocześnie nie przeszkadza im to wyznawać nieomylności, wszechmocy i wszechwiedzy Stwórcy. 

Ciekawe jest również to, że doznania religijne powodowane są przez różnego rodzaju neurologiczne zaburzenia mózgu oraz występowanie różnego typu chorób psychicznych. Na przykład silne uczucie obecności Boga pojawia się w przypadku uszkodzeń lokalizowanych w płacie skroniowym prawej półkuli mózgu. Doznania mistyczne pojawiają się także po zażyciu różnego rodzaju substancji psychoaktywnych. Słyszenie głosów należących na przykład do Matki Bożej, Boga, Świętych lub aniołów pojawia się także w niektórych rodzajach schizofrenii. Do takich zdarzeń dochodzi również podczas transu, w zaburzeniach, w których obecna jest mania, czasami w zaburzeniach obsesyjno-kompulsyjnych. 

Czy gdybym powiedziała Ci, że wczoraj smażąc naleśnika ukazała mi się w nim twarz Elvisa Presley'a to pomyślałbyś, że wszystko ze mną w porządku? Myślę, że nie... A codziennie niezliczona ilość katolików spożywa opłatek z mąki pszennej, twierdząc, że jest to ciała Chrystusa. Na jakiej podstawie jest to uznawane za normalne?

Mając świadomość, że Biblii tak czy inaczej nie należy traktować literalnie, osoby dorosłe, starsze, mające się za inteligentne, nadal z fascynacją oglądają jasełka, biorąc za pewnik, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Takie osoby są gotowe symulować zawał, żeby tylko nikt w nich tej wiary nie zachwiał, zasiewając ziarenko niepewności poprzez zadawanie zbędnych, zdaniem tych osób, pytań. Nie pytajcie mnie skąd wiem...

Nie wspomnę już o niechęć i wrogość wobec Żydów. Jednocześnie wierząc z Żydowskiego Boga i jego Syna oraz przyjmując w całości, bezkrytycznie i bezrefleksyjnie cały Stary Testament.

Czy nie dziwi nikogo z wierzących fakt, że o Jezusie i wydarzeniu Zmartwychwstania (zdaniem katolików najważniejszym wydarzeniu dla wszystkich ludzi,  nie napisano nigdzie indziej poza Biblią. Jeżeli taka sytuacja miała miejsce, dlaczego nikt więcej, żaden kronikarz, historyk, dosłownie nikt, nie podjął tego tematu? A jeżeli podjął to dlaczego nic poza natchnioną niewątpliwie księgą, nie traktowało o takim istotnym wydarzeniu. Nigdzie nie ma żadnej relacji naocznych świadków, nie ma żadnych dowodów. Jakby nie patrzeć samo Pismo Święte o niczym nie świadczy. To tak jakby uważać, że Harry Potter istnieje, bo przecież powstała o nim książka (i to niejedna).

Kolejnym śmiesznym i niepokojącym zabiegiem jest oddzielanie wiary od Kościoła jako instytucji. Wierząc w to, co ustaliła instytucja, w jej doktryny, dogmaty, nakazy, zakazy i wszelkie ustalenia aktualizowane w miarę potrzeb w Watykanie, jednocześnie uznajesz, że dla Ciebie Kościół mógłby nie istnieć, bo Ty wierzysz w Boga, w nie w Kościół. Hmm... Gdyby nie Kościół to w co byś wierzył? Przecież nie wierzysz w nic nowego, w nic co sam wymyśliłeś. Nie widzisz w tym niczego dziwnego? Bo jeżeli nie wierzysz w Kościół, a jedynie Twoja wizja Boga jest zbieżna z tą, którą przyjął Kościół, to czemu dostosowujesz się do tego, co ta instytucja wymyśliła (żeby nie użyć słowa U R O I Ł A w Tobie)?

Czy gdybyś znalazł prawdziwy dowód na istnienie Boga to faktycznie by Ci to wystarczyło i zaspokoiło Twoją ciekawość poznawczą? Czy nie zastanawiałbyś się nad tym, skąd ten Bóg się wziął? 

Czy wierząc święcie w doktrynę Kościoła, chociaż raz przeczytałeś Pismo na którym oparta jest cała Twoja wiara? Ilu katolików, wiernych wyznawców swojej wiary znasz, którzy chociaż raz w ciągu życia przeczytali Pismo od deski do deski?

Czy zmuszanie dzieci przez fanatyczne matki, babki, ojców, dziadków, do tego żeby chodziły do Kościoła jest dla Ciebie akceptowalne? Ilu ludzi chodzi tam z własnej woli, a ilu ze strachu przed własnym, kochającym Bogiem Ojcem? Lub przed karą od rodziców? 

Jak tłumaczysz sobie to, że Twój Kościół pobiera miliardy od ludzi, którzy nie są zainteresowani jego halucynacjami na temat Ducha Świętego (wymyślonego przez tenże Kościół nie tak dawno...), pełnego sprzeczności Boga, jego rzekomego Syna, dziewczyny zapłodnionej przez Ducha, wszystkich Świętych, których sam świętymi mianował, i tak dalej... Co roku konkordat pochłania miliardy od samego państwa Polskiego, krzycząc że im mało i pobierając pieniądze od ludzi, których sam ogłupia. Nie widzisz w tym nic złego?

Jak tłumaczysz sobie to, że Ty musisz ciężko pracować i dodatkowo się modlić, a pasibrzuch dostaje wszystko na tacy? 

Jak tłumaczysz sobie bezkarność kleru, który przestępstwa nazwa grzechem?

Jak tłumaczysz sobie to, że wiara w Twojego Boga pełna jest nonsensów, wewnętrznie sprzeczna i nielogiczna? 

Wyobraź sobie, że masz sąsiada, który nie robi tego, o co go prosisz, zdradza żonę, od czas do czasu zdarza się mu coś ukraść. Poza tym często kłamie, nie szanuje bliźnich. Wpadasz na wspaniały pomysł, że wydasz na pewną śmierć własne dziecko, żeby człowiek ten przejrzał na oczy i przestał grzeszyć. Robisz to, ale sąsiad nadal grzeszy, tak samo jak grzeszył, a może nawet jeszcze bardziej, bo teraz robi to z pełną świadomością. Wykaż jakąkolwiek logikę w swoim działaniu. Czy dostrzegasz jakąś analogię między tym, co napisałam, a swoją wiarą?

Czy klękanie przed facetem w sukience, który jakby nie patrzeć jest takim samym człowiekiem z krwi i kości jak Ty jest mądre? 

Czy oddawanie swoich wypracowanych pieniędzy instytucji, która jest najbogatsza na świecie jest mądre?

Czy kler naprawdę ma prawo dyktować Ci kiedy możesz a kiedy nie możesz zjeść mięsa, uprawiać seksu lub jak masz się ubierać?

Czy wyznawanie swoich wszystkich grzechów facetowi w konfesjonale faktycznie wymyślił sam Bóg?

Czy istnieje jakikolwiek dowód na to, że po śmierci czeka Cię coś chociażby zbliżonego do życia wiecznego?

Czym Twoja religia różni się od innych? Na jakiej podstawie uważasz, że inne religie są nieprawdziwe albo zbieżne z Twoją religią, bo tak naprawdę chodzi o tego samego Boga? NA JAKIEJ PODSTAWIE WNIOSKUJESZ, ŻE CHODZI O TEGO SAMEGO BOGA, KTÓREGO TY WYZNAJESZ?

Czy mając jedyne pewne życie tu na Ziemi ograniczasz się w imię niepewnego (nic tak naprawdę nie wskazuje na to, że po śmierci czeka Cię coś na miarę zmartwychwstania, życia wiecznego, nieba, itp.) życia po śmierci?

Czy ograniczasz swoje grono znajomych jedynie do osób wyznających gusła podobne do Twoich?

Czy widząc osoby, które popełniły tzw. grzechy ciężkie (życie w konkubinacie, nieślubne dzieci, grzech nieczystości) nadal przyjmują komunię i nikt nie widzi w tym niczego złego, masz wrażenie, że są to ludzie wierzący na pokaz? Czy nie czujesz moralnego obowiązku zwrócenia im uwagi?

Czy wzywanie policji, ponieważ 13-latek wypluł "Ciało Chrystusa" jest według Ciebie w porządku? Jedyna korzyść jaką ja w tym dostrzegam, jest taka, że ten chłopiec będzie omijał do końca życia Twój Kościół szerokim łukiem. 



Czy tak zachowują się inteligentni, racjonalni ludzie? 

Czy zdajesz sobie sprawę ile zła wyrządził Twój Kościół?

 

 

Komentarze

  1. To znowu ja.
    Niezły wywód. Masz taki a nie inny punkt widzenia, tylko mnie razi jedno,że uderzasz z tematem tylko w katoli. Ludzi od zawsze w coś wierzyli. W Boga, bóstwa, wacka swojego partnera, pieniądze itd. Ty powinnaś wiedzieć najlepiej, że jak człowiek mający jakiś cel w zyciu, lepiej funkcjonuje. Tak jak wszędzie pojawiają się jakieś absurdy - ten z moczem to mnie rozbawił. Każdy z nas ma wolną wolę i właściwie robi to co chce. Tylko nie rozumiem tej walki... a pokaże jacy to katole, muzułmany, buddyści itd. itd są durni. To jakby szukanie sobie "widza". Do tego nauczyliśmy widzieć tylko zło w innych. Ja jestem dobry, oni są źli. Piętnowanie?? Po co? Dopier....e i będę miał satysfakcje. Zamiast dążyć do dobrego, idziemy w innym kierunku.
    Taki przykład z życia, jeden z moich kolegów, antykatol powiedział temat do zastanowienia. Wkraczają do naszego kraju islamiści, rzucają na kolana i masz do wyboru: wyznajesz Allaha czy śmierć. Co robisz? No właśnie co? Przecież nie uznajesz Chrystusa.... to masz wybrać Allaha? Jak wybiorę to przeżyję ale to sprzeczne z tym co wyznaje. Każdy z nas ma codziennie wyzwania, co wybrać. Jaką podjąć decyzje. Ja wybieram to, Ty co innego. W tym wszystkim, szanujmy się nawzajem.
    Pozdrawiam Yevelinka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. PS
    Mój ziomal śpiewa... wsłuchać się w słowa i odbić się od dna..
    https://www.youtube.com/watch?v=ItxQgdSzdNw

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Video Pytania-Odpowiedzi 1

Monogamia? Nie, dzięki.