Rodzaj dekoratywny

Osoby, które zbyt dużo czasu spędzają w świecie online, mogą dojść do wniosku, że w zasadzie.... 


Istnieją tylko dwa rodzaje kobiet: brzydkie i umalowane.


Zdjęcie pięknych kobiet interesują w równym stopniu mężczyzn, co kobiety. Na dodatek mowa tu o w pełni heteroseksualnych dziewczynach i kobietach. Przeglądają zdjęcia #instamodelek, poszukując inspiracji, porównując siebie do zdjęć wyretuszowanych, pięknie umalowanych, ubranych (lub rozebranych...) Pań. Oczywiście ich własne wyretuszowane zdjęcia się nie liczą, bo przecież One znają prawdę o sobie. 


Przeglądanie stories, można dojść do wniosku, że kobiety w większości nie mają nic ciekawego do powiedzenia, ale to "nic" wypowiadają tak czarująco, że często trudno oderwać od nich wzrok. Gdyby zebrać w całość te wszystkie próby podzielenia się z innymi własnymi myślami, to okazuje się, że znowu dojść możemy do smutnego wniosku. Mianowicie: kobiety nie są specjalnie inteligentne... W zasadzie są rodzajem dekoratywnym. Problem w tym, że na tego typu portalach, każdy z Nas nim jest.


Widząc kobietę na Instagramie, widzimy w zasadzie obiekt. Powiem więcej, nawet my - kobiety - przeglądając swoją własną galerię na ig, widzimy odklejony od rzeczywistości obraz. Makijaże, światła, filtry, pozy, efekty - wszystko sprowadza się do stworzenia pozorów, które mogą być i w realnym życiu są traktowane jako forma oszustwa.

Pierwsze z brzegu...



To nie jest tak, że ganię lub chwalę takie zachowanie. Od dłuższego czasu sama biorę udział w tym oszustwie. Praktycznie każde zdjęcie, które dodaję jest w jakimś stopniu wyretuszowane, po obróbce. Żadne zdjęcie nie oddaje mojej naturalnej brzydoty :) 


Obwiniając siebie, my kobiety, nie bierzemy pod uwagę wszystkich zmiennych. Nadmierny krytycyzm, związany z brakami, niedostatkiem urody, wynika jedynie z prostego faktu, że każda jest tylko człowiekiem. Owszem, są kobiety naturalnie ładne, ale jeżeli są takie bez ingerencji preparatów, zabiegów, skalpela, to mała w tym ich zasługa. Mieszanina dobrych genów - nie możemy nikogo obwiniać, ale też nie widzę powodu do pochwał. Po prostu... Ona jest taka, a Ja jestem inna. Mi zajęło ponad 10 lat, zanim zrozumiałam, że zazdrość nie ma najmniejszego sensu, a na pewno nie pomoże w pozbyciu się chociaż części kompleksów. 


Życie w czasach, w których niezbędnymi są tyko rzeczy zbędne, można albo to zaakceptować i iść z nurtem, albo odciąć się i nie zadręczać psychicznie, dołując się każdym kolejnym zdjęciem #instagirl. 


Po odkryciu, że sami jesteśmy nie aktorem czy widzem, a raczej jednym i drugim jednocześnie, okazuje się, że obserwujemy samych siebie i jednocześnie ulegamy czarowi, jaki roztaczają inni. Która z Nas nie przegląda własnej galerii? Nie porównuje swoich zdjęcie, które już wrzuciła, albo które zamierza właśnie wrzucić, ze "standardami" przyjętymi na ig...?


Z jednej strony jest mi przykro, że sama w tym wszystkim uczestniczę, z drugiej rozumiem jakie to jest wciągające... Brak zainteresowania, komplementów... brak pewności siebie, mają zrekompensować komentarze na Instagramie. Oczywiście opinie arabskich szejków, fetyszystów stóp, pseudofotografów - nie mają znaczenia. Chodzi o realne opnie, realnych osób. 

W moim przypadku, w końcu doszło do tego, że sama stałam się swoim obserwatorem... Krytycznie patrzyłam na jedne zdjęcie, a na inne wręcz narcystycznie. Te, na których moim zdaniem wyglądałam trochę gorzej, zostawiałam, żeby chociaż trochę zagłuszyć wyrzuty sumienia. Czułam się winna, że oszukuję siebie i innych. Że ktoś, kto spotka mnie na żywo, pomyśli sobie Masakra, jak ja mogłem się nią chociaż przez chwilę zachwycać. To samo kobiety, które często są jeszcze bardziej bezwzględne w swoich ocenach. 


Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że albo kończę zabawę z ig albo zaakceptuję warunki, jakie tam panują. 

Dodając zdjęcia na tym portalu, stawiam siebie w roli obiektu, który może być oceniany przez każdą osobę. Prowadzenie konta na Insta dało mi także szerszą perspektywę, dzięki której rozróżniam sytuację, w której coś lub ktoś się komuś podoba od sytuacji, w której ktoś uległ fascynacji. Czasami jest tak, że to, co nas fascynuje, wcale się nam nie podoba i odwrotnie. 

 

Jest mi natomiast bardzo przykro, że kobiety powiększają grono krytyków na tym portalu. Mam konto na Instagramie od grudnia 2014 roku. Widzę wiele zmian, jakie zaszły na przestrzeni niespełna 7 lat. Z czasem pojawiało się coraz więcej sztuczności, własne ciało i twarz traktowano jako środek do pozyskania lajków, zainteresowania. Sama w pewnym momencie zrezygnowałam z obserwowania ponad 250 osób, bo zamiast człowieka, zaczęłam dostrzegać obiekt. 

 

Dziewczyny, musicie zrozumieć, że na Instagramie oszukuje praktycznie każdy. Jeżeli dążysz do ideału zaobserwowanego na ig, to dążysz do czegoś nierealnego, poza zasięgiem większości osób, z wyjątkiem tych, które stać na drogie zabiegi i operacje. Przykłady takich oszustów? Poza niemal każdym zdjęciem, które widzisz na Insta, możesz rzucić okiem na porównania dostępne w sieci:






 


 Mężczyźni wzdychający do nowych zdjęć dup, które zaobserwowali z nadzieją na coś więcej w przyszłości, zapewne spotkają się z gigantycznym rozczarowaniem. Tych, którzy obserwują i lajkują bez większych nadziei, również spotka rozczarowanie przy kontakcie z kobietami w realnym świecie. Nagle okazuje się, że w realnym świecie obowiązują odwrotne proporcje dziewczyn niezwykłej urody do tych przeciętnej urody.

 

Wiem, że wiele kobiet wpada w pułapkę, polegającą na tym, że Jeżeli będę wyglądać tak jak Ona, ubierać w drogie ubrania, mieć grono znajomych-przyjaciół, którzy będą oznacza mnie na swoich relacjach, a Ja będę oznaczać ich, to stanę się kimś lepszym i moje życie będzie łatwiejsze. Mężczyźni natomiast wpadają w pułapkę braku realizmu i dostrzegania piękna w pustej formie, bo to, co tam widzą i prężnie lajkują, komentują, naprawdę nie występuje w przyrodzie. 


W rezultacie, #instagirls i #instawomen są skłonne uwierzyć i bardzo często faktycznie mają przeświadczenie, że ktoś interesuje się ich osobowością i życiem, a nie buzią i tyłkiem, a #instamen, że kobiety, których zdjęcia oglądają są namacalne, z krwi i kości, mimo że widzą tylko wyretuszowany obrazek.


Nieraz sobie wmawiamy rzeczy całkiem niedorzeczne...


Komentarze

  1. Znowu "powieść rzeka" ;) :D
    Ogólnie...Wydaje mi się, że ten trend, który panuje raczej się nie zmieni. Fajnie jest popatrzeć na "lachony", chociaż w większości przypadków jest tak jak napisałaś.
    Tam gdzie pracuję, większość załogi stanowią kobiety a z racji tego, że to "spożywka" nie mogą narzucać na siebie kilogramów tynku, przyklejać szczotek do powiek i mieć paznokcie powleczone lakierem samochodowym.
    Część z nich ma konta na insta, fb.... i tak jak opisałaś, są 2 różne światy. Nie wszystkie....ale zawsze jest dążenie do bycia perfect. Z tym, że według mnie, najpiękniejsza jest ich naturalność. Tym kim są codziennie. Widać wady i zalety w wyglądzie.
    Mnie najbardziej inrytuje samo zachowanie. Pojawiaja się 2 osobowości. Ta prawdziwa i ta z netu.
    Tylko lampa jest sobą ;) :D
    Właśnie to najbardziej zwróciło moją uwagę na Twoim profilu. Na wielu zdjęciach była lampa, cichy uczestnik "sieciowego oszukiwania". Bo właśnie patrząc na nią, widać jak bardzo obraz jest ulepszony.
    Jednak dla mnie najważniejsze jest to, że nie jesteś tylko umalowaną lalą z insta....w miarę możliwości odpisujesz. Nie ma pustki w tym co robisz. Tak trzymaj.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Video Pytania-Odpowiedzi 1

Monogamia? Nie, dzięki.